poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział 4


 

Uczta wyglądała wspaniale. Wokół złotego stołu znajdowały się obfite dania. Każdy z gości siedział na złotym krześle , który został dla niego przydzielony. Kaspian dostał te, które było najbliżej księżniczki. Nagle z głośnych rozmów rozległ się już dobrze znany mu głos.

- Drogie panie i drodzy panowie!-Wykrzyknął król Asterix.- Przedstawiam wam moją, jedyną córkę! 

Amanda zaczęła schodzić po schodach. Jej różowa suknia oddawała promienny blask, a jej szatynowe włosy, które opadały do ramion powiewały delikatnie niczym lekkie piórko. Kaspian wpatrywał się w nią ale szybko stwierdził, że do Zuzanny wiele jej brakowało. Król wiele by oddał aby pojawiła się u jego boku. Nagle z jego rozmyśleń  wyrwał się głos króla Asterix’a.

-Amando pozwól, że ci przedstawię twojego przyszłego męża.- Tu Kaspian popatrzył na niego niedowierzająco. Czyli jednak ma zapomnieć o Zuzannie? Zapomnieć o jej przepięknym zapachu włosów, różanych ustach, o smaku jej przepięknych jakże różanych warg? – Król Kaspian,  obecnie władca Narni. Księżniczka zrobiła ukłon  w jego stronę.

-Miło mi cię poznać królu.-Król nie wiedział co ma począć. Nagle poczuł lekkie szarpnięcie swojego, prawego ramienia. Gdy się odwrócił, spojrzał na Zuchona, a ten kazał mu oddać pokłon również księżniczce. Kaspian wykonał ten rozkaz.

-Wzajemnie.-Odrzekł  lecz wiedział, że te słowo, które padło z jego ust nie było wypowiedziane z radością.

-Usiądźcie moje dzieci, usiądźcie.-Zawołał z radością Asterix, a Kspiana zżerała ciekawość skąd tyle bierze energii na cały dzień.

- A więc.-Zaczęła księżniczka.- Mój ojciec mi mówił, że pochodzisz z Narni mój panie.

-Posłuchaj , jeśli już mamy być razem na zawsze proszę cię oto abyś mówiła do mnie po imieniu i tak pochodzę z tej krainy.

Gdy usiedli na swoje miejsca na stole pojawiły się obfite dania. Od zup po przepyszne desery.

-Przewyborne.-Powiedział Kaspian.

-Może jeszcze trochę białego wina mój drogi.-Zaproponowała mu księżniczka.

-Nie. Dziękuję. Chyba, pójdę już do swojej sypialni.

Amanda przez większość czasu wpatrywała się w niego jak w obrazek. Nawet nie zauważyła jak król odszedł od stołu.

-Ojcze.-Skierowała się do Asterix’a..

-Tak moja droga?

-Chyba Kaspian..Chyba mu nie przypadłam do gustu. Jak myślisz?

-Och! Nonsens! To jest najlepszy król jakiego mogłem znaleźć. Będziesz  z nim naprawdę szczęśliwa.-Zapewnił ją ojciec.

-Tak.-Odpowiedziała sama do siebie.- To ja już pójdę.

………………………………………………….

Kaspian wrócił do swojej komnaty. Tęsknił za nią jak nigdy. Uczta się jeszcze nie skończyła ale młody król miał już dosyć zapachów różnych kadzideł i aromatów nieskażonego powietrza. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę !

Za rogu drzwi ujrzał siwą powoli brodę.

-Wejdź Zuchonie, wejdź.-Karzeł wszedł powoli do komnaty króla.

-Czemu nie ma cię na przyjęciu?

Kaspian westchnął. Nie wiedział co  ma powiedzieć przyjacielowi.

-Sam nie wiem. Jakoś to wszystko dziwnie na mnie oddziałuje.

-Niby jak?- Zapytał Zuchon.

-Jakoś nie darzę szczególnie sympatią księżniczki. Wiesz dobrze, że….

Zuchon mu przerwał. Doskonale wiedział co dolega królowi.

-Kaspianie, wiem, że jest ci bardzo często po utracie Zuzanny ale….- I tu się zawahał lecz od dawna chciał mu to powiedzieć.- Ale sądzę, że już dawno powinieneś o niej zapomnieć.

……………………………………………………………………………

W Anglii pogoda znów nie dopisywała. Ciągle lało, a w radiu zaczęto mówić o kolejnych nawałnicach jako przechodziły przez miasto.  Jeden, blondwłosy chłopak siedział teraz na fotelu w swoim pokoju w internacie i czytał podręcznik do historii na temat okupacji Niemiec podczas I wojny światowej.  Niedługo miały być wystawiane oceny także Eustachy musiał się mocno przyłożyć. Zwłaszcza, że historia to jego ulubiony przedmiot! Nagle drzwi otworzyły się, a chłopak nic nie zauważył gdyż temat  w książce go bardzo pochłonął. Pochłonął go tak, że nie zauważył jak mała karteczka upadła na stronice książki.

-O matko! Co to?- Zdziwił się Srubb. Wziął kartkę do rączki i zaczął czytać tajemniczy list od animowego adresata.

„Kiedy lwa błysną kły, pryśnie czar zimy zły, a gdy grzywą wstrząśnie da początek wczesnej wiośnie.”

Po przeczytaniu nieznajomego cytatu Eustachy nie miał pomysłu skąd mógł się wziąć i  jak mógł się ukazać w jego pokoju. Jednak zauważyl coś jeszcze co od razu otworzyło jego, „zamknięte szafki” w głowie.

”NARNIA CIĘ POTRZEBUJE”

Eustachy był bardzo zaskoczony tą wiadomością . Musiał się z nią podzielić. Tylko z kim? Miał już pomysł.

Czas najwyższy zadzwonić do Edmunda!-Wykrzyknął.

wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 3


 

Narnijski okręt, który nadal nosił nazwę „ Wędrowiec do świtu” zacumował przy porcie Karolmenu. Gdy Kaspian zszedł na pomost poczuł zapach różnych kadzideł, których aromat niszczył smak świeżego powietrza. Nie było ono takie jak w jego królestwie, pełne świeżości, pięknego zapachu i czymś o czym tylko przeciętny człowiek mógł sobie zamarzyć. Władca nie był zadowolony z przybyciem do wielkiego państwa króla Asterix’a . Wiedział jednak, że gdyby nie przybył jego ukochana Narnia wpadła by w wielkie kłopoty, a jego głupi, jedyny błąd mógł zagrozić nawet zagładzie całej Narni.

-Witam cię, Kaspianie!-zaczął nawoływać głos z pod zamkowej bramy. Kaspian na widok karolmeńczyka miał ochotę uciec , a najchętniej aż do krainy Aslana, która była zdecydowanie jedynym miejscem, krainą pełnej szczęścia i radości. Jednak wiedział, że musi przebyć tą drogę po to aby jego królestwo było bezpieczne. Królowie na znak przywitania podali sobie dłonie. Dłoń króla Asterix’a była cała czarna, aż zbyt brudna aby można było ją dotknąć , natomiast Kaspiana pełna przepięknego zapachu, który przypomniał by nam zapach kwiatów  z naszego ogrodu. Oprócz tego jego dłoń była czysta i miła w dotyku.

-Zapraszam cię do mojej posiadłości, drogi królu. Twój statek zostanie przymocowany z drugiej strony zamku. Nie ma za co.-odpowiedział król.

- Kaspianie-powiedział szeptem Zuchon.-Wybacz ale już dłużej nie wytrzymam tego okropnego, śmierdzącego zapachu. Czy mogę wrócić na statek, proszę?- Zuchon zrobił taką minę, że Kaspianowi zachciało się śmiać, ale wiedział, że nie może tego zrobić.

-Jesteś moim doradcą mój drogi przyjacielu. Jeśli nie chcesz wdychać tego zapachu to radzę ci zatkać nos i wiec, że nie mogę cię wysłać na statek, to by zniszczyło moją reputację.

- Niech, będzie ale muszę czym prędzej znaleźć jakieś zatyczki do nosa.

-Zatkaj go palcami, ułatwi ci to życie.

-Jesteśmy moi panowie!-zawołał król Asterix- Witam w zamku! Kaspianie pozwolisz, że moja służka Miriam zajmie się tobą.-Zuchon  na to zdanie zaczął się śmiać, a le szybko się opanował gdyż zobaczył groźną minę Kaspiana.

-Nie pomagasz.-powiedział do niego. Król Asterix oddalił się, a król podążył za służką. Widok dziewczyny zupełnie zaskoczył władcę. Nie była jak inni kalormeńczycy. Jej skóra była biała jak śnieg, a włosy czarne jak heban. Bardzo przypominała mu Zuzannę lecz jej włosy nie były takie czarne i grube.

-Przepraszam.-Zaczął nie pewnie król. Co miał jej powiedzieć? O co miał ją spytać? O kolor skóry? Raczej nie wypada. Kaspian zaczerwienił się, był w popłochu.

-Tak ,wasza wysokość. –Kaspian był w szoku. Nie był pewny czy Miriam mu odpowie.

-Mogę cię o coś zapytać?

-Naturalnie królu.- I tu nastał powolny ukłon wobec Kaspiana. Patrzył na nią jak w obrazek, patrzył na jej ruch ciała. Czyżby ktoś zawładną serce młodego króla?

-Nie możesz, nie możesz!!-Skarcił się  w myślach.-Kochasz kogoś innego.

-Królu?-Gdy zaczęła wypowiadać  to słowo, było ono pełno dźwięku. –Chciałeś o coś zapytać.

-Tak.-Przerwał. Co ma powiedzieć?- Chciałem cię zapytać dlaczego jesteś taka inna.- Po tym zadanym jej pytaniu pacnął się w czoło.

-Kaspianie? Co ty najlepszego wyprawiasz?

-Nic się niestało.-Powiedziała Miriam.-Pewnie zastanawiasz się skąd pochodzę?-Zapytała.

-Między innymi.

-Niestety doradcy i król zakazują mi mówić o jakichkolwiek  informacjach o moim pochodzeniu. Ale mogę ci zdradzić, że nie pochodzę z tej ziemi, po której stąpasz nogami.

-Czyli nie jesteś z Karolmenu?

-Nie.

To skąd? Zapytał  w myślach.

- A teraz przepraszam króla ale jesteśmy już przy drzwiach waszej  komnaty.

-Już!- Krzyknął nagle Kaspian. Nie spodziewał się, że tak szybko dojdą  do jego sypialni.-Tak szybko?

- Oczywiście. Pewnie czas upłynął ci dzięki mojej urodzie . Wiem, że się w nią bezczynnie wpatrywałeś, czyż nie?

Król pobladł. Skąd ona to wiedziała.

-Czy ty jesteś zawsze taka optymistką?-Zapytał tym razem Zuchon.

- Nie zawsze, ale to nie jedna z moich wad.- W tym czasie służka otworzyła drzwi.-Miłego dnia wam życzę. – Ukłoniła się i odeszła od komnaty Zuchona i Kaspiana.

-Kaspianie?- Zapytał karzeł gdy weszli do swoje komnaty.

-Tak?

-Wpadła ci w oko , nieprawdaż?

-Co … nie. Przewidziało ci się.-Powiedział król.

-Aha.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Zuchon już chciał krzyknąć ale Kaspian go wyprzedził.

-Proszę!!- Ku im oczom ukazał się doradca króla Asterix’a. Kaspian się niestety rozczarował gdyż myślał, że to służka.

- Nasz mościwy król prosi panów na kolację. Każe się zjawić za piętnaście minut!

- Tak jest, za chwilę się zjawimy.-Upewnił go, a on zniknął za drzwi.

…………………………………………………………………………………….

- A teraz niech mi ktoś powie kiedy wybuchła I Wojna Światowa.-Dobiegł głos nauczycielki od historii. Jednak Łucji to nie przeszkadzało. Dziewczynka była zajęta zupełnie czymś innym. Właśnie szkicowała nowy rysunek, który przedstawiał czworo dzieci w jakiejś jaskini pełnej magii, przez którą wychodziło się nad plażę oraz na taflę lazurowego morza. Oczywiście nie mogła zapomnieć o podpisie. Szybko więc naszkicowała bardzo prosty i znany już od dawna dla niej wyraz : Narnia.

-Psst! Łucja.-Dziewczynka nie przejmowała się głosem swojej koleżanki, z którą nie miała dobrych relacji.-Ej!- Krzyknęła nagle jej koleżanka.

-Co chcesz?-Zapytała , a na jej policzku popłynęła łza. Łucja była twarda, to prawda, ale czasami pozwala oddalić się ku smutkowi.

-Pevensie, Locke! To moje ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jedna taka wpadka, a lądujecie w gabinecie dyrektora. Dziś koniec lekcji. Pamiętajcie, że za tydzień jest kartkówka z I wojny światowej. Pamiętajcie też, że zbliża się koniec drugiego semestru, a to oznacza poprawy ocen i wypisanie zagrożeń.

Gdy wymówiła ostatnie słowo spojrzała na młodą Pevensie. Jako jedyna w klasie miała zagrożenie z tego przedmiotu. Łucja nie wiedziała już co robić. Zuzka jej raczej nie pomoże, no chyba, że z fizyką, ale z tym przedmiotem akurat radziła sobie doskonale. Lecz z historią nie. Do Edka też nie pójdzie bo to ciołek, matołek z wszystkich przedmiotów humanistycznych, ale nie za to z ścisłych. Padł jej Piotrek ale z tym chwilowo się wstrzymała bo wiedziała, że jej najstarszy brat będzie jej prawił kazania o tym jak powinna się przykładać do nauki i takie tam. Jednak nie miała wyboru. Jeszcze do tego ta cała Locke! Łucja  miała jej już po dziurki w nosie. Znały się od pierwszej klasy i zawsze staczały bójki o jakąkolwiek błahostkę.  Dziewczyna zapukała w drzwi do pokoju brata.

-Proszę.-Rozległ się głos.

-Cześć. –Piotrek na nią spojrzał. Po minie jego siostry wiedział, że coś jest nie tak.-Coś się stało. To retoryczne pytanie.

-N-nie. Wszystko w najlepszym porządku.

- A to bardzo ciekawe wiesz, bo dziś twoja wychowawczyni podeszła do mnie na przerwie i powiedziała, że moja najmłodsza siostra ma zagrożenie z historii.

Łucja usiadła na krześle obok biurka, które było zawalone podręcznikami i zeszytami. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę!- Za drzwi wyłoniła się czarna czupryna. Już obaj wiedzieli, że to Edek, a za nim pojawiła się Zuzanna promieniejąc uśmiechem.

- A tobie co się stało?-Zapytał Piotrek

- A nic.

-Zuza?-Na twarzy Piotrka pojawił się uśmiech.

-No dobra, ale nie wiem czy mogę się chwalić.

-Dawaj.-Powiedział tym razem Edek.

-Zajęłam pierwsze miejsce w konkursie z historii !!!!

Rodzeństwu opadły miny.  Nikt się tego nie spodziewał.

-Kujonka jedna!- Skomentował to Edek, a Łucja natychmiast wybiegła z pokoju jej brata.

-A tej to co się stało?-Zapytała Zuza.

-Nie pytaj.-Powiedział Piotrek.
 
# I tak jak obiecałam! Kolejny rozdział. Starałam się aby był dłuższy od poprzednich. Mam nadzieję, że się wam spodoba!! Do zobaczenia drodzy czytelnicy.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 2



Młody król siedział w swojej komnacie. Zastanawiał się nad swoim snem. Udał się do biblioteki. Intrygowała go postać pod kapturem. Czyżby ktoś maczał palce w czarnej magii? -zamyślił się. Ale przecież to jest nie możliwe !-karcił siebie w duchu. Chociaż tu w Narni wszystko się może zdarzyć. Kaspian zaczął szperać w księgach historycznych. Nagle jego wzrok przykuła nazwa książki: „Legendy i historia Narni.” Otworzył na byle jakiej stronie, zaczął  przekartkowywać księgę. 

-Nic tu nie ma.-powiedział sam do siebie.                                       

-Wasza Wysokość!-zawołał Zuchon

-Przepraszam, ale jestem zajęty.

-To bardzo ważna sprawa.

-Zajmę się nią  później.

-Ale to chodzi o przyszłość krainy.-Kaspian westchnął. Odłożył księgę na miejsce i wyszedł z biblioteki.  Kierowali się do Sali tronowej gdzie zwołali posiedzenie.  Gdy Kaspian otworzył wrota centaur wręczył mu list.

-Od kogo?-zapytał odbiorca.

-Od króla  Karolmenu.

Kaspian nie patrząc podarł kopertę i zaczął czytać zawartość tekstu.

„ Drogi królu Kaspianie!

   Wiem, że nasze rody nie są zwaśnione tak jakbyśmy chcieli. Jednak to nie jest problem, o którym do ciebie piszę. Moja córka ma 17 lat i poszukuje męża. Sądzę, że ty będziesz doskonałym kandydatem.  Na moją prośbę wstaw się w Kalormenie najpóźniej w przyszłym tygodniu. Jeżeli nie, poniesiesz poważne konsekwencje. Pamiętaj o tym, że nasze rody nie są  tak zaprzyjaźnione jak Narnia z Archelandią!

                                                                                                              Do zobaczenia !

                                                                                                             Król Asterix, pan                                 Karolmenu.”

Kaspian nie wiedział co o tym myśleć.  Jego serce zajmował już ktoś inny. Ślub czy wojna, ślub czy wojna?-myślał. Wiedział doskonale, że król Asterix nie da za wygraną.

Ach gdyby było  tu rodzeństwo-pomyślał.

…………………………………………………………………………..

Znów ten koszmar. Ten sam sen, ta sama postać. Zuzanna wybudziła się. Spojrzała na kalendarz. Poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia. Niestety dla Łagodnej wakacje się skończyły i musiała iść do szkoły. Jednak coś zakrzątało się w jej głowie. Kaspian.

-Nie myśl o tym, nie myśl!-wypowiedziała na głos. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.

-Proszę! –odwróciła się.  Do pokoju wszedł jej najstarszy z braci, Piotr.

-Cześć.

- Cześć.  Co cię do mnie sprowadza.-Wspaniały uśmiechnął się.

- Wiem o czym myślisz i wiedz, że nie tylko ty.

- Ale ja nie myślę o niej.

-Mówisz tak bo chcesz pokazać  jak Zuzanna stała się durzą dziewczynką?-zapytał.

-Nie zaczynaj.-upomniało go Zuza.- Po za tym…ty też tam kogoś zostawiłeś.- wzięła szczotkę do włosów z nad toaletki i zaczęła czesać, grube, gęste, czarne włosy. Piotr wstał i podszedł do niej.

-Ale ja nie zapomniałem o kimś, o kimś kogo pokochałem.

-Nie chce o tym rozmawiać.

-Jak chcesz, ale pamiętaj, że nie pozostawia się ukochanych osób dlatego, że musisz „dorosnąć”.- I tu Piotr pokazał wyraz „dorosnąć” w  tak zwanym „cudzysłowiu”.

-Słuchaj, to, że nie podoba ci się, że jesteś w Anglii to twój problem! Nie mój!

-Śniadanie!-zawołała ich mama.

-Rób co chcesz, ale nie wywołuj tych kłótni przy Edmundzie, a tym bardziej przy Łucji.

Siostra pokazała mu chłodny wyraz twarzy. Obaj zeszli na dół  na śniadanie.

 

 

 




 

 

 
 
 
 
 

wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 1


Jak na Londyn nie było dziś upalnie jak w zeszłym tygodniu. Lało, a od czasu do czasu dało się usłyszeć nie opodal grzmot pioruna. Był wieczór.  Czwórka władców siedziała w salonie, dało się tylko słyszeć trzask ognia w kominku. Jedna z córek Ewy siedziała przy oknie i patrzyła na dość ulewny deszcz. Jej myśli odchodziły gdzieś daleko, do kraju wolnego od magii, zwierząt mówiących ludzką mową, czy wielkiego lwa, który pozwolił jej chociaż dwa razy poczuć się dzieckiem.  Ale dla niej Narnia to tylko bajka, zabawa, którą wymyślili będąc dziećmi. Nagle usłyszała za sobą głos młodszej siostry:

-Myślicie, że jeszcze kiedyś tam wrócimy?

-Aslan wyraźnie powiedział, że to była ostatnia nasza przygoda w Narni- powiedział Edmund, ale  chwilowo wytężył swoje myśli -chociaż nigdy nie wiadomo.

- Ale Aslan zawsze nam mówił ,że kto zostanie władcą Narni ten zawsze już władcą będzie.

Zuzanna odwróciła się. Miała już dość ich tej rozmowy.  Dla niej ta historia dobiegła końca i klamka zapadła.  Ale nie zapomniała o jednym.  Kiedy była w Ameryce udało jej się o tym zapomnieć i tak było do teraz, jednak rozmowa jej młodszego rodzeństwo obudziła w niej jedno z wspomnień dziewczyny. Kaspian. Pocałunek. Odejście. Tak, to było dla niej zbyt bolesne, aby o tym zapomniała. Jednak pamiętała i to na tyle, żeby mogła opowiedzieć dokładnie komuś tę scenę. Łagodna położyła się na łóżku, a jej czarne jak smoła i grube włosy opadły na poduszkę.  Usiadła  i wyciągnęła z szuflady swój pamiętnik oraz album, w którym było pełnych jej zdjęć oraz rodzeństwa. Otworzyła książeczkę na ostatnich stronach i znalazła siebie jeszcze jak była w Ameryce. Siedziała na białym krześle ubrana w niebieską sukienkę w białe kropki. Uśmiechnęła się, wspomnienia powróciły, ale i również przypomniała sobie jak tęskniła za rodzeństwem.  Odłożyła album na stoliczek, nagle ni stąd ni zowąd z pamiętnika wypadła mini karteczka, a na niej napisane były słowa.

 „Droga Zuziu!

 Nawet jak odejdziesz to o tobie nie zapomnę. Kocham Cię !

                                                                                           Kaspian.”

Po policzku dziewczyny spadła jedna łza, gorzka i słona. Skuliła się na łóżku  i pozwoliła  jej płynąć.

-Nie! Muszę być twarda!-pomyślała. Gdy wróciła do domu z Ameryki obiecała sobie, że nie będzie miękka, ani nie będzie się dawać puszczać swoim emocjom. Nie chciała być tą, która ciągle płacze i nie może zapomnieć o utracie ukochanego. Nie wiedziała jak to wytrzymuje też Piotr. Od przyjazdu nie rozmawiają ze sobą. Może to i dobrze? Jednak wiedziała, że jej starszy brat nie mógł zapomnieć o kimś. O kimś kto również podbił jego serce. Jednak los wybrał inaczej.

…………………………………………………..

Ker-Parawel spowił mrok i ciemności. Wszyscy smacznie spali. Kaspian leżał na królewskim łożu przykryty kocem. Nagle z zewnątrz usłyszał hałas.  Wstał, podszedł do balkonu i ku jego oczom zobaczył jak ku zamku ostrożnie zbliża się strużka pomarańczowego światła. Światło przybliżało się jeszcze bardziej, a konary drzew zaczęły się palić Młody król wybiegł natychmiast pokoju i kierował się do zachodniej wieży gdzie był umieszczony wielki, złoty dzwon. Był przydatny w razie jakiegoś niebezpieczeństwa, zwłaszcza nocą. Dzwon wydał z siebie wielkie BUM, aby pobudzić dworzan i mieszkańców przebywających w zamku. Kaspian udał się do zbrojowni, odział się w zbroję. Już miał sięgnąć po miecz lecz coś przykuło mu uwagę. Rindon. Król był zaskoczony widząc miecz w tym miejscu, ale tę myśl zostawił na później. Miał przecież ratować zamek!  Gdy wybiegł na dziedziniec, zobaczył jak jego żołnierze próbowali zagasić ogień. Szło im topornie ale powoli odnosili sukcesy. Nagle zauważył jakąś postać. Niebyła ona widoczna gdyż miała na sobie czarny, wielki kaptur. Kaspian nie mógł przestać patrzeć na nią, był jakby w transie, zahipnotyzowany.

-Panie…-ktoś nawoływał go za pleców. Gdy do niego dotarły słowa ocknął się. Zobaczył siebie znów w swojej komnacie. Czyli to był tylko sen? Ta postać była tylko fikcją?

                                                           …………………………………..

Witam was serdecznie na moim blogu. Rozdział co prawda krótki ale chcę aby był on z sensem, a nie od tak napisany.  Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam na : czarne-moce-w-narni.blogspot.com oraz katnisseverdeen-dalszelosy.blogspot.

 

 

Bohaterowie


GŁÓWNI BOHATEROWIE

Piotr Pevensie

Piotr Pevensie jest najstarszy z rodzeństwa. Jest odpowiedzialny za młodsze rodzeństwo i jak twierdzi Łucja  jest zbyt nadopiekuńczy.   Po ostatniej przygodzie w Narni dowiaduję się od Aslana, że nie może już wrócić do swojej ukochanej krainy. Jednak los może być rożny. Jego przydomek to Wspaniały.  Ma 20 lat.

Zuzanna Pevensie

Zuzanna jest jedną z najstarszych córek Ewy. Ma 19 lat. Jej przydomek to Łagodna. Po ostatniej przygodzie próbuje wmawiać sobie, że Narnia to tylko zabawa,  w którą się bawiła będąc jeszcze dzieckiem. Jednak czy po powrocie z Ameryki uda jej się na nowo zapomnieć o cudownej krainie pełnej magii? Zuzanna próbuje być twarda, a nie miękka. Lecz nigdy nie zapomni o ukochanym.

Edmund Pevensie

Edmund jest trzecim z kolei w rodzeństwie, po siostrze Zuzannie. Ma 18 lat, a jego przydomek to Sprawiedliwy.  Gdy dowiaduje się, że Narnia dla niego dobiega już końca nie może się z tym pogodzić. Jednak daje sobie z tym  spokój i próbuje ułożyć normalne życie w Anglii. Jednak czy okaże się ono potrzebne?

Łucja Pevensie

Łucja to dziewczynka o pogodnej twarzy i  zawsze uśmiechnięta, najmłodsza z rodzeństwa. Ma 14 lat. Jej przydomek to Mężna.  Zawsze pozostaje wierna Aslanowi jak  Narnii. Jej ukochanej krainy.   W przeciwieństwie do swoich braci wierzy, że jeszcze tam wróci i cały czas mówi, że kto został władcą w Narni ten zawsze już władcą będzie. 

Król Kaspian X

Obecny władca  w Narni. Ma 21 lat. Jest po uszy zakochany w Zuzannie, jednak jej tego nie okazuje. Dopiero po ich pocałunku rozwija związek.  Jednak, gdy usłyszy, że już nigdy ma nie powrócić do Narni, załamuje się.  Stara się być twardym i opanowanym władcą, ale nie zawsze się  mu to udaje.

DRUGOPLANOWI BOHATEROWIE

Eustachy „Klarencjusz” Scrubb

Eustachego poznajemy już w trzeciej części przygód rodzeństwa Pevensie pt. „Opowieści z Narnii : Podróż wędrowca do świtu.” Eustachy przybywając po raz pierwszy do Narni zachowuje się jak mazgaj i jak nie wychowane dziecko. Wszystko mu się nie podoba.  Jednak po przemianie w smoka jego charakter zaczyna się zmieniać. Gdy opuszcza krainę pyta Aslana czy jeszcze powróci. Wielki lew mówi, że jeszcze może się na coś przydać. Ma 13 lat.

Maska

Maska to postać, o której prawie nikt nie wie. Ma czarny charakter i macza palce w czarnej magii.  Ujawnia się tylko we snach pewnego króla.