wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 3


 

Narnijski okręt, który nadal nosił nazwę „ Wędrowiec do świtu” zacumował przy porcie Karolmenu. Gdy Kaspian zszedł na pomost poczuł zapach różnych kadzideł, których aromat niszczył smak świeżego powietrza. Nie było ono takie jak w jego królestwie, pełne świeżości, pięknego zapachu i czymś o czym tylko przeciętny człowiek mógł sobie zamarzyć. Władca nie był zadowolony z przybyciem do wielkiego państwa króla Asterix’a . Wiedział jednak, że gdyby nie przybył jego ukochana Narnia wpadła by w wielkie kłopoty, a jego głupi, jedyny błąd mógł zagrozić nawet zagładzie całej Narni.

-Witam cię, Kaspianie!-zaczął nawoływać głos z pod zamkowej bramy. Kaspian na widok karolmeńczyka miał ochotę uciec , a najchętniej aż do krainy Aslana, która była zdecydowanie jedynym miejscem, krainą pełnej szczęścia i radości. Jednak wiedział, że musi przebyć tą drogę po to aby jego królestwo było bezpieczne. Królowie na znak przywitania podali sobie dłonie. Dłoń króla Asterix’a była cała czarna, aż zbyt brudna aby można było ją dotknąć , natomiast Kaspiana pełna przepięknego zapachu, który przypomniał by nam zapach kwiatów  z naszego ogrodu. Oprócz tego jego dłoń była czysta i miła w dotyku.

-Zapraszam cię do mojej posiadłości, drogi królu. Twój statek zostanie przymocowany z drugiej strony zamku. Nie ma za co.-odpowiedział król.

- Kaspianie-powiedział szeptem Zuchon.-Wybacz ale już dłużej nie wytrzymam tego okropnego, śmierdzącego zapachu. Czy mogę wrócić na statek, proszę?- Zuchon zrobił taką minę, że Kaspianowi zachciało się śmiać, ale wiedział, że nie może tego zrobić.

-Jesteś moim doradcą mój drogi przyjacielu. Jeśli nie chcesz wdychać tego zapachu to radzę ci zatkać nos i wiec, że nie mogę cię wysłać na statek, to by zniszczyło moją reputację.

- Niech, będzie ale muszę czym prędzej znaleźć jakieś zatyczki do nosa.

-Zatkaj go palcami, ułatwi ci to życie.

-Jesteśmy moi panowie!-zawołał król Asterix- Witam w zamku! Kaspianie pozwolisz, że moja służka Miriam zajmie się tobą.-Zuchon  na to zdanie zaczął się śmiać, a le szybko się opanował gdyż zobaczył groźną minę Kaspiana.

-Nie pomagasz.-powiedział do niego. Król Asterix oddalił się, a król podążył za służką. Widok dziewczyny zupełnie zaskoczył władcę. Nie była jak inni kalormeńczycy. Jej skóra była biała jak śnieg, a włosy czarne jak heban. Bardzo przypominała mu Zuzannę lecz jej włosy nie były takie czarne i grube.

-Przepraszam.-Zaczął nie pewnie król. Co miał jej powiedzieć? O co miał ją spytać? O kolor skóry? Raczej nie wypada. Kaspian zaczerwienił się, był w popłochu.

-Tak ,wasza wysokość. –Kaspian był w szoku. Nie był pewny czy Miriam mu odpowie.

-Mogę cię o coś zapytać?

-Naturalnie królu.- I tu nastał powolny ukłon wobec Kaspiana. Patrzył na nią jak w obrazek, patrzył na jej ruch ciała. Czyżby ktoś zawładną serce młodego króla?

-Nie możesz, nie możesz!!-Skarcił się  w myślach.-Kochasz kogoś innego.

-Królu?-Gdy zaczęła wypowiadać  to słowo, było ono pełno dźwięku. –Chciałeś o coś zapytać.

-Tak.-Przerwał. Co ma powiedzieć?- Chciałem cię zapytać dlaczego jesteś taka inna.- Po tym zadanym jej pytaniu pacnął się w czoło.

-Kaspianie? Co ty najlepszego wyprawiasz?

-Nic się niestało.-Powiedziała Miriam.-Pewnie zastanawiasz się skąd pochodzę?-Zapytała.

-Między innymi.

-Niestety doradcy i król zakazują mi mówić o jakichkolwiek  informacjach o moim pochodzeniu. Ale mogę ci zdradzić, że nie pochodzę z tej ziemi, po której stąpasz nogami.

-Czyli nie jesteś z Karolmenu?

-Nie.

To skąd? Zapytał  w myślach.

- A teraz przepraszam króla ale jesteśmy już przy drzwiach waszej  komnaty.

-Już!- Krzyknął nagle Kaspian. Nie spodziewał się, że tak szybko dojdą  do jego sypialni.-Tak szybko?

- Oczywiście. Pewnie czas upłynął ci dzięki mojej urodzie . Wiem, że się w nią bezczynnie wpatrywałeś, czyż nie?

Król pobladł. Skąd ona to wiedziała.

-Czy ty jesteś zawsze taka optymistką?-Zapytał tym razem Zuchon.

- Nie zawsze, ale to nie jedna z moich wad.- W tym czasie służka otworzyła drzwi.-Miłego dnia wam życzę. – Ukłoniła się i odeszła od komnaty Zuchona i Kaspiana.

-Kaspianie?- Zapytał karzeł gdy weszli do swoje komnaty.

-Tak?

-Wpadła ci w oko , nieprawdaż?

-Co … nie. Przewidziało ci się.-Powiedział król.

-Aha.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Zuchon już chciał krzyknąć ale Kaspian go wyprzedził.

-Proszę!!- Ku im oczom ukazał się doradca króla Asterix’a. Kaspian się niestety rozczarował gdyż myślał, że to służka.

- Nasz mościwy król prosi panów na kolację. Każe się zjawić za piętnaście minut!

- Tak jest, za chwilę się zjawimy.-Upewnił go, a on zniknął za drzwi.

…………………………………………………………………………………….

- A teraz niech mi ktoś powie kiedy wybuchła I Wojna Światowa.-Dobiegł głos nauczycielki od historii. Jednak Łucji to nie przeszkadzało. Dziewczynka była zajęta zupełnie czymś innym. Właśnie szkicowała nowy rysunek, który przedstawiał czworo dzieci w jakiejś jaskini pełnej magii, przez którą wychodziło się nad plażę oraz na taflę lazurowego morza. Oczywiście nie mogła zapomnieć o podpisie. Szybko więc naszkicowała bardzo prosty i znany już od dawna dla niej wyraz : Narnia.

-Psst! Łucja.-Dziewczynka nie przejmowała się głosem swojej koleżanki, z którą nie miała dobrych relacji.-Ej!- Krzyknęła nagle jej koleżanka.

-Co chcesz?-Zapytała , a na jej policzku popłynęła łza. Łucja była twarda, to prawda, ale czasami pozwala oddalić się ku smutkowi.

-Pevensie, Locke! To moje ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jedna taka wpadka, a lądujecie w gabinecie dyrektora. Dziś koniec lekcji. Pamiętajcie, że za tydzień jest kartkówka z I wojny światowej. Pamiętajcie też, że zbliża się koniec drugiego semestru, a to oznacza poprawy ocen i wypisanie zagrożeń.

Gdy wymówiła ostatnie słowo spojrzała na młodą Pevensie. Jako jedyna w klasie miała zagrożenie z tego przedmiotu. Łucja nie wiedziała już co robić. Zuzka jej raczej nie pomoże, no chyba, że z fizyką, ale z tym przedmiotem akurat radziła sobie doskonale. Lecz z historią nie. Do Edka też nie pójdzie bo to ciołek, matołek z wszystkich przedmiotów humanistycznych, ale nie za to z ścisłych. Padł jej Piotrek ale z tym chwilowo się wstrzymała bo wiedziała, że jej najstarszy brat będzie jej prawił kazania o tym jak powinna się przykładać do nauki i takie tam. Jednak nie miała wyboru. Jeszcze do tego ta cała Locke! Łucja  miała jej już po dziurki w nosie. Znały się od pierwszej klasy i zawsze staczały bójki o jakąkolwiek błahostkę.  Dziewczyna zapukała w drzwi do pokoju brata.

-Proszę.-Rozległ się głos.

-Cześć. –Piotrek na nią spojrzał. Po minie jego siostry wiedział, że coś jest nie tak.-Coś się stało. To retoryczne pytanie.

-N-nie. Wszystko w najlepszym porządku.

- A to bardzo ciekawe wiesz, bo dziś twoja wychowawczyni podeszła do mnie na przerwie i powiedziała, że moja najmłodsza siostra ma zagrożenie z historii.

Łucja usiadła na krześle obok biurka, które było zawalone podręcznikami i zeszytami. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę!- Za drzwi wyłoniła się czarna czupryna. Już obaj wiedzieli, że to Edek, a za nim pojawiła się Zuzanna promieniejąc uśmiechem.

- A tobie co się stało?-Zapytał Piotrek

- A nic.

-Zuza?-Na twarzy Piotrka pojawił się uśmiech.

-No dobra, ale nie wiem czy mogę się chwalić.

-Dawaj.-Powiedział tym razem Edek.

-Zajęłam pierwsze miejsce w konkursie z historii !!!!

Rodzeństwu opadły miny.  Nikt się tego nie spodziewał.

-Kujonka jedna!- Skomentował to Edek, a Łucja natychmiast wybiegła z pokoju jej brata.

-A tej to co się stało?-Zapytała Zuza.

-Nie pytaj.-Powiedział Piotrek.
 
# I tak jak obiecałam! Kolejny rozdział. Starałam się aby był dłuższy od poprzednich. Mam nadzieję, że się wam spodoba!! Do zobaczenia drodzy czytelnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz