Narnijski
okręt, który nadal nosił nazwę „ Wędrowiec do świtu” zacumował przy porcie
Karolmenu. Gdy Kaspian zszedł na pomost poczuł zapach różnych kadzideł, których
aromat niszczył smak świeżego powietrza. Nie było ono takie jak w jego
królestwie, pełne świeżości, pięknego zapachu i czymś o czym tylko przeciętny
człowiek mógł sobie zamarzyć. Władca nie był zadowolony z przybyciem do
wielkiego państwa króla Asterix’a . Wiedział jednak, że gdyby nie przybył jego
ukochana Narnia wpadła by w wielkie kłopoty, a jego głupi, jedyny błąd mógł
zagrozić nawet zagładzie całej Narni.
-Witam
cię, Kaspianie!-zaczął nawoływać głos z pod zamkowej bramy. Kaspian na widok
karolmeńczyka miał ochotę uciec , a najchętniej aż do krainy Aslana, która była
zdecydowanie jedynym miejscem, krainą pełnej szczęścia i radości. Jednak
wiedział, że musi przebyć tą drogę po to aby jego królestwo było bezpieczne.
Królowie na znak przywitania podali sobie dłonie. Dłoń króla Asterix’a była
cała czarna, aż zbyt brudna aby można było ją dotknąć , natomiast Kaspiana
pełna przepięknego zapachu, który przypomniał by nam zapach kwiatów z naszego ogrodu. Oprócz tego jego dłoń była
czysta i miła w dotyku.
-Zapraszam
cię do mojej posiadłości, drogi królu. Twój statek zostanie przymocowany z
drugiej strony zamku. Nie ma za co.-odpowiedział król.
-
Kaspianie-powiedział szeptem Zuchon.-Wybacz ale już dłużej nie wytrzymam tego
okropnego, śmierdzącego zapachu. Czy mogę wrócić na statek, proszę?- Zuchon
zrobił taką minę, że Kaspianowi zachciało się śmiać, ale wiedział, że nie może
tego zrobić.
-Jesteś
moim doradcą mój drogi przyjacielu. Jeśli nie chcesz wdychać tego zapachu to
radzę ci zatkać nos i wiec, że nie mogę cię wysłać na statek, to by zniszczyło
moją reputację.
-
Niech, będzie ale muszę czym prędzej znaleźć jakieś zatyczki do nosa.
-Zatkaj
go palcami, ułatwi ci to życie.
-Jesteśmy
moi panowie!-zawołał król Asterix- Witam w zamku! Kaspianie pozwolisz, że moja
służka Miriam zajmie się tobą.-Zuchon na
to zdanie zaczął się śmiać, a le szybko się opanował gdyż zobaczył groźną minę
Kaspiana.
-Nie
pomagasz.-powiedział do niego. Król Asterix oddalił się, a król podążył za
służką. Widok dziewczyny zupełnie zaskoczył władcę. Nie była jak inni
kalormeńczycy. Jej skóra była biała jak śnieg, a włosy czarne jak heban. Bardzo
przypominała mu Zuzannę lecz jej włosy nie były takie czarne i grube.
-Przepraszam.-Zaczął
nie pewnie król. Co miał jej powiedzieć? O co miał ją spytać? O kolor skóry?
Raczej nie wypada. Kaspian zaczerwienił się, był w popłochu.
-Tak
,wasza wysokość. –Kaspian był w szoku. Nie był pewny czy Miriam mu odpowie.
-Mogę
cię o coś zapytać?
-Naturalnie
królu.- I tu nastał powolny ukłon wobec Kaspiana. Patrzył na nią jak w obrazek,
patrzył na jej ruch ciała. Czyżby ktoś zawładną serce młodego króla?
-Nie
możesz, nie możesz!!-Skarcił się w
myślach.-Kochasz kogoś innego.
-Królu?-Gdy
zaczęła wypowiadać to słowo, było ono
pełno dźwięku. –Chciałeś o coś zapytać.
-Tak.-Przerwał.
Co ma powiedzieć?- Chciałem cię zapytać dlaczego jesteś taka inna.- Po tym
zadanym jej pytaniu pacnął się w czoło.
-Kaspianie?
Co ty najlepszego wyprawiasz?
-Nic
się niestało.-Powiedziała Miriam.-Pewnie zastanawiasz się skąd
pochodzę?-Zapytała.
-Między
innymi.
-Niestety
doradcy i król zakazują mi mówić o jakichkolwiek informacjach o moim pochodzeniu. Ale mogę ci
zdradzić, że nie pochodzę z tej ziemi, po której stąpasz nogami.
-Czyli
nie jesteś z Karolmenu?
-Nie.
To
skąd? Zapytał w myślach.
- A
teraz przepraszam króla ale jesteśmy już przy drzwiach waszej komnaty.
-Już!-
Krzyknął nagle Kaspian. Nie spodziewał się, że tak szybko dojdą do jego sypialni.-Tak szybko?
-
Oczywiście. Pewnie czas upłynął ci dzięki mojej urodzie . Wiem, że się w nią
bezczynnie wpatrywałeś, czyż nie?
Król
pobladł. Skąd ona to wiedziała.
-Czy
ty jesteś zawsze taka optymistką?-Zapytał tym razem Zuchon.
- Nie
zawsze, ale to nie jedna z moich wad.- W tym czasie służka otworzyła
drzwi.-Miłego dnia wam życzę. – Ukłoniła się i odeszła od komnaty Zuchona i
Kaspiana.
-Kaspianie?-
Zapytał karzeł gdy weszli do swoje komnaty.
-Tak?
-Wpadła
ci w oko , nieprawdaż?
-Co …
nie. Przewidziało ci się.-Powiedział król.
-Aha.
Nagle
usłyszeli pukanie do drzwi. Zuchon już chciał krzyknąć ale Kaspian go
wyprzedził.
-Proszę!!-
Ku im oczom ukazał się doradca króla Asterix’a. Kaspian się niestety
rozczarował gdyż myślał, że to służka.
- Nasz
mościwy król prosi panów na kolację. Każe się zjawić za piętnaście minut!
- Tak
jest, za chwilę się zjawimy.-Upewnił go, a on zniknął za drzwi.
…………………………………………………………………………………….
- A
teraz niech mi ktoś powie kiedy wybuchła I Wojna Światowa.-Dobiegł głos
nauczycielki od historii. Jednak Łucji to nie przeszkadzało. Dziewczynka była
zajęta zupełnie czymś innym. Właśnie szkicowała nowy rysunek, który
przedstawiał czworo dzieci w jakiejś jaskini pełnej magii, przez którą
wychodziło się nad plażę oraz na taflę lazurowego morza. Oczywiście nie mogła
zapomnieć o podpisie. Szybko więc naszkicowała bardzo prosty i znany już od
dawna dla niej wyraz : Narnia.
-Psst!
Łucja.-Dziewczynka nie przejmowała się głosem swojej koleżanki, z którą nie
miała dobrych relacji.-Ej!- Krzyknęła nagle jej koleżanka.
-Co
chcesz?-Zapytała , a na jej policzku popłynęła łza. Łucja była twarda, to
prawda, ale czasami pozwala oddalić się ku smutkowi.
-Pevensie,
Locke! To moje ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jedna taka wpadka, a lądujecie w
gabinecie dyrektora. Dziś koniec lekcji. Pamiętajcie, że za tydzień jest kartkówka
z I wojny światowej. Pamiętajcie też, że zbliża się koniec drugiego semestru, a
to oznacza poprawy ocen i wypisanie zagrożeń.
Gdy
wymówiła ostatnie słowo spojrzała na młodą Pevensie. Jako jedyna w klasie miała
zagrożenie z tego przedmiotu. Łucja nie wiedziała już co robić. Zuzka jej
raczej nie pomoże, no chyba, że z fizyką, ale z tym przedmiotem akurat radziła
sobie doskonale. Lecz z historią nie. Do Edka też nie pójdzie bo to ciołek,
matołek z wszystkich przedmiotów humanistycznych, ale nie za to z ścisłych.
Padł jej Piotrek ale z tym chwilowo się wstrzymała bo wiedziała, że jej
najstarszy brat będzie jej prawił kazania o tym jak powinna się przykładać do
nauki i takie tam. Jednak nie miała wyboru. Jeszcze do tego ta cała Locke!
Łucja miała jej już po dziurki w nosie.
Znały się od pierwszej klasy i zawsze staczały bójki o jakąkolwiek błahostkę. Dziewczyna zapukała w drzwi do pokoju brata.
-Proszę.-Rozległ
się głos.
-Cześć.
–Piotrek na nią spojrzał. Po minie jego siostry wiedział, że coś jest nie tak.-Coś
się stało. To retoryczne pytanie.
-N-nie.
Wszystko w najlepszym porządku.
- A to
bardzo ciekawe wiesz, bo dziś twoja wychowawczyni podeszła do mnie na przerwie
i powiedziała, że moja najmłodsza siostra ma zagrożenie z historii.
Łucja
usiadła na krześle obok biurka, które było zawalone podręcznikami i zeszytami.
Nie wiedziała co ma powiedzieć. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!-
Za drzwi wyłoniła się czarna czupryna. Już obaj wiedzieli, że to Edek, a za nim
pojawiła się Zuzanna promieniejąc uśmiechem.
- A
tobie co się stało?-Zapytał Piotrek
- A
nic.
-Zuza?-Na
twarzy Piotrka pojawił się uśmiech.
-No
dobra, ale nie wiem czy mogę się chwalić.
-Dawaj.-Powiedział
tym razem Edek.
-Zajęłam
pierwsze miejsce w konkursie z historii !!!!
Rodzeństwu
opadły miny. Nikt się tego nie
spodziewał.
-Kujonka
jedna!- Skomentował to Edek, a Łucja natychmiast wybiegła z pokoju jej brata.
-A tej
to co się stało?-Zapytała Zuza.
-Nie
pytaj.-Powiedział Piotrek.
# I tak jak obiecałam! Kolejny rozdział. Starałam się aby był dłuższy od poprzednich. Mam nadzieję, że się wam spodoba!! Do zobaczenia drodzy czytelnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz