Młody król siedział w swojej komnacie. Zastanawiał się nad swoim snem. Udał się do biblioteki. Intrygowała go postać pod kapturem. Czyżby ktoś maczał palce w czarnej magii? -zamyślił się. Ale przecież to jest nie możliwe !-karcił siebie w duchu. Chociaż tu w Narni wszystko się może zdarzyć. Kaspian zaczął szperać w księgach historycznych. Nagle jego wzrok przykuła nazwa książki: „Legendy i historia Narni.” Otworzył na byle jakiej stronie, zaczął przekartkowywać księgę.
-Nic tu nie ma.-powiedział sam do siebie.
-Wasza Wysokość!-zawołał Zuchon
-Przepraszam, ale jestem zajęty.
-To bardzo ważna sprawa.
-Zajmę się nią później.
-Ale to chodzi o przyszłość krainy.-Kaspian westchnął. Odłożył księgę na miejsce i wyszedł z biblioteki. Kierowali się do Sali tronowej gdzie zwołali posiedzenie. Gdy Kaspian otworzył wrota centaur wręczył mu list.
-Od kogo?-zapytał odbiorca.
-Od króla Karolmenu.
Kaspian nie patrząc podarł kopertę i zaczął czytać zawartość tekstu.
„ Drogi królu Kaspianie!
Wiem, że nasze rody nie są zwaśnione tak jakbyśmy chcieli. Jednak to nie jest problem, o którym do ciebie piszę. Moja córka ma 17 lat i poszukuje męża. Sądzę, że ty będziesz doskonałym kandydatem. Na moją prośbę wstaw się w Kalormenie najpóźniej w przyszłym tygodniu. Jeżeli nie, poniesiesz poważne konsekwencje. Pamiętaj o tym, że nasze rody nie są tak zaprzyjaźnione jak Narnia z Archelandią!
Do zobaczenia !
Król Asterix, pan Karolmenu.”
Kaspian nie wiedział co o tym myśleć. Jego serce zajmował już ktoś inny. Ślub czy wojna, ślub czy wojna?-myślał. Wiedział doskonale, że król Asterix nie da za wygraną.
Ach gdyby było tu rodzeństwo-pomyślał.
…………………………………………………………………………..
Znów ten koszmar. Ten sam sen, ta sama postać. Zuzanna wybudziła się. Spojrzała na kalendarz. Poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia. Niestety dla Łagodnej wakacje się skończyły i musiała iść do szkoły. Jednak coś zakrzątało się w jej głowie. Kaspian.
-Nie myśl o tym, nie myśl!-wypowiedziała na głos. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę! –odwróciła się. Do pokoju wszedł jej najstarszy z braci, Piotr.
-Cześć.
- Cześć. Co cię do mnie sprowadza.-Wspaniały uśmiechnął się.
- Wiem o czym myślisz i wiedz, że nie tylko ty.
- Ale ja nie myślę o niej.
-Mówisz tak bo chcesz pokazać jak Zuzanna stała się durzą dziewczynką?-zapytał.
-Nie zaczynaj.-upomniało go Zuza.- Po za tym…ty też tam kogoś zostawiłeś.- wzięła szczotkę do włosów z nad toaletki i zaczęła czesać, grube, gęste, czarne włosy. Piotr wstał i podszedł do niej.
-Ale ja nie zapomniałem o kimś, o kimś kogo pokochałem.
-Nie chce o tym rozmawiać.
-Jak chcesz, ale pamiętaj, że nie pozostawia się ukochanych osób dlatego, że musisz „dorosnąć”.- I tu Piotr pokazał wyraz „dorosnąć” w tak zwanym „cudzysłowiu”.
-Słuchaj, to, że nie podoba ci się, że jesteś w Anglii to twój problem! Nie mój!
-Śniadanie!-zawołała ich mama.
-Rób co chcesz, ale nie wywołuj tych kłótni przy Edmundzie, a tym bardziej przy Łucji.
Siostra pokazała mu chłodny wyraz twarzy. Obaj zeszli na dół na śniadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz